fragment Helena Willis
Rozdział 1
Śpiewający pies
Patrz! - mówi Maja. - Znowu!
Podsuwa Lassemu pod nos gazetę i pokazuje mu artykuł.
Lasse i Maja siedzą w wygodnych fotelach w piwnicy domu Mai. Mają tu swoje biuro detektywistyczne, a w nim wszystko, czego potrzeba do pracy. Lasse czyta gazetę, a Maja przynosi nożyczki i zeszyt z wycinkami prasowymi. Do ...niego... wklejają artykuły z gazet opisujące różne przestępstwa.
- Skradziono jeszcze jednego psa - wzdycha Lasse, odkładając gazetę.
- To już trzeci w tym tygodniu. Popatrz tutaj - mówi Maja i kładzie przed Lassem zeszyt z wycinkami. Pokazuje mu dwa inne artykuły dotyczące zniknięcia psów.
- Może jest jakiś związek między tymi kradzieżami - zastanawia się Lasse. - Przeczytajmy jeszcze raz wszystkie artykuły i sprawdźmy, czy są jakieś podobieństwa między opisanymi przypadkami.
Lasse i Maja wyjmują notatniki. Czytają po kolei wszystkie trzy artykuły i zapisują najważniejsze fakty. Potem porównują swoje notatki.
- Zginęły tylko małe psy - stwierdza Lasse. - Jak myślisz, dlaczego?
- Łatwiej jest uprowadzić małego psa - odpowiada Maja. - Małe psy nie są tak niebezpieczne jak duże.
- Psy zostały skradzione w różnych punktach miasta - mówi Lasse.
- Sprzed biblioteki, kościoła i hotelu - dodaje Maja, zaglądając do swoich notatek.
- Psy skradziono mniej więcej o tej samej porze, między siódmą a wpół do ósmej wieczorem - mówi Lasse.
- Właściciele zostawili je bez opieki tylko na kilka minut - dorzuca Maja.
- Ale był to i tak wystarczająco długi czas dla złodzieja - mówi Lasse i drapie się ołówkiem po nosie.
Maja wycina artykuł z gazety i wkleja go do zeszytu.
- Co jeszcze wiemy? - pyta Lasse.
- Krótko po kradzieży właściciele psów odebrali tajemnicze telefony - mówi Maja. - Nikt z nich nie rozpoznał głosu osoby, która zażądała pięciu tysięcy koron za psa. Usłyszeli, że jeśli nie zapłacą, już nigdy nie zobaczą swoich pupili.
- Ci ludzie muszą być zrozpaczeni - mówi Lasse.
- A psy są na pewno bardzo niespokojne - wzdycha Maja.
- Maja, przeczytaj to jeszcze raz, może na coś wpadniemy - prosi Lasse. Zamyka oczy, żeby się lepiej skoncentrować, a Maja czyta na głos trzeci artykuł.
Policja nie natrafiła na ślad...
„Muszę odnaleźć mojego małego Karla Filipa!", mówi zrozpaczona Iva Ross, której ukochany piesek w środę wieczorem zniknął sprzed hotelu miejskiego. Kobieta nie może otrząsnąć się z szoku. Wczoraj późnym wieczorem odebrała telefon od złodzieja, który zażądał od niej 5000 koron za oddanie Karla Filipa.
Iva Ross z płaczem opowiada reporterowi „Gazety Valleby", że mały pudelek jest jej jedynym przyjacielem i że nawet nauczyła go śpiewać! Kiedy Iva gwiżdże, Karl Filip wtóruje jej, głośno wyjąc. Iva apeluje do złodzieja o oddanie pieska.
Pupilek pani Ross to już trzeci pies, który zniknął w ostatnim czasie. Co kryje się za tą tajemnicą? Policja nie natrafiła na żaden ślad.
(GV)
Maja ze złością zamyka zeszyt. Lasse aż podskakuje.
- Musimy coś zrobić - mówi zdecydowanym głosem Maja. - Szkoda tych biednych psiaków!
Lasse i Maja siedzą przez chwilę w swoich fotelach i zastanawiają się, od czego zacząć. Ale nic nie przychodzi im do głowy. W końcu Lasse mówi:
- Psy nie odnajdą się od tego, że siedzimy tutaj i się zamartwiamy. Zróbmy lepiej coś fajnego. W kinie Rio wyświetlają dziś nowy western. Seans zaczyna się za pół godziny. Idziemy! Wstawaj, Maja!
Maja wzdycha i podnosi się z fotela. Zeszyt z wycinkami odkłada na stół. Też lubi chodzić do kina, ale nie może przestać myśleć o zaginionych psach. Zastanawia się, kto może być tak okrutny, żeby kraść mieszkańcom Valleby ich ulubieńców.
W ich małym miasteczku bezkarnie grasuje przestępca! Maja już wie, że biuro detektywistyczne ma do rozwiązania nową zagadkę!
Awantura w kolejce
Maja złapała gumę w swoim rowerze, więc idą do kina Rio na piechotę.
To już koniec lata, liście na drzewach zmieniają kolory. Ale powietrze jest nadal ciepłe i przyjemne. Kiedy przechodzą obok poczty, spotykają komisarza policji rozkoszującego się ostatnimi promieniami słońca. Lasse i Maja podchodzą, żeby się przywitać.
- Serwus! - mówi komisarz. - A gdzież to idą moi ulubieni detektywi tego pięknego popołudnia?
- Do kina Rio na nowy western - odpowiada Maja.
- Wam to dobrze! - mówi komisarz. - A ja poszukuję złodzieja psów, który sieje postrach w naszym mieście. Nie widzieliście czegoś podejrzanego?
Komisarz pyta, bo Lasse i Maja wiele razy pomogli mu w rozwikłaniu trudnych spraw.
- Wiemy niewiele więcej, niż jest napisane w gazecie - mówi Maja. - Pięć tysięcy koron za psa to dużo pieniędzy.
- Dwaj pierwsi właściciele już zapłacili. Przelali pieniądze.
- Wam to dobrze! - mówi komisarz. - A ja poszukuję złodzieja psów, który sieje postrach w naszym mieście. Nie widzieliście czegoś podejrzanego?
Komisarz pyta, bo Lasse i Maja wiele razy pomogli mu w rozwikłaniu trudnych spraw.
- Wiemy niewiele więcej, niż jest napisane w gazecie - mówi Maja. - Pięć tysięcy koron za psa to dużo pieniędzy.
- Dwaj pierwsi właściciele już zapłacili. Przelali pieniądze
Lasse i Maja ustawiają się na końcu kolejki. W tłoku przy drzwiach zaczyna się robić nerwowo. Ktoś woła: - Pan stał za mną! Proszę się nie pchać!
Lasse i Maja wspinają się na palce i widzą, że mały, rozzłoszczony człowiek próbuje się wepchnąć poza kolejką.
Od razu go rozpoznają. To Runę Andersson, recepcjonista z hotelu.
- Halo, proszę pana! - mówi bileter. - Pan przyjdzie tutaj innym razem.
Bileter chwyta Runego Anderssona za kołnierz marynarki i prowadzi do drzwi wyjściowych. Runę szamocze się, próbując się uwolnić.
Nagle słychać trzask materiału i z rozerwanej kieszeni uniformu biletera na podłogę wypadają pieniądze - mnóstwo pieniędzy!
Bileter najpierw patrzy na rozsypane po podłodze banknoty i monety, a potem z wściekłością na Runego Anderssona.
Runę rozumie, że przegrał walkę, i wymyka się z kina.
- Tu jest prawie tak gorąco jak na Dzikim Zachodzie - śmieje się Maja.
Bileter zbiera z podłogi swoje pieniądze, wraca na miejsce i przedziera bilety Lassego i Mai.
- Tu jest prawie tak gorąco jak na Dzikim Zachodzie - śmieje się Maja.
Bileter zbiera z podłogi swoje pieniądze, wraca na miejsce i przedziera bilety Lassego i Mai.
Wygląda na zdenerwowanego. Podciąga rękaw i patrzy na zegarek.
Oj! Maja widzi na przegubie biletera duży, złoty zegarek.
Ale za paskiem zegarka widzi coś jeszcze. Dwie karty do gry! Bileter dostrzega spojrzenie Mai i szybko obciąga rękaw. Woła do kasjerki:
- Panno Lund! Proszę zadzwonić do Teodora i zapytać, gdzie się podziewa! Za dwie minuty ma włączyć film.
- Mogę zadzwonić - odpowiada panna Lund. - Ale wiesz przecież, Zorban, że od paru dni Teodor przyjeżdża do pracy taksówką i zawsze dociera na ostatnią chwilę.
Panna Lund podnosi słuchawkę i wybiera numer. Lasse i Maja wchodzą do sali kinowej.
Znajdują swoje miejsca w trzecim rzędzie i zanurzają się w wygodnych czerwonych fotelach.
- Jeśli kiedyś nasze biuro będzie mieć kłopoty finansowe, to możemy zacząć pracować w kinie - chichocze Maja. - Wygląda na to, że nieźle się tu zarabia.
- Taksówka do pracy, kieszenie pełne pieniędzy i drogie zegarki - odpowiada Lasse, uśmiechając się.
Operator filmowy Teodor dotarł widocznie na czas, bo dokładnie o 16:50 na ekranie pojawiają się reklamy.
Na schodach przy rzędach foteli stoi młody mężczyzna w czerwonej marynarce i wysokim kapeluszu. Na brzuchu ma zawieszoną tacę pełną słodyczy.
Maja ma ochotę na czekoladę, więc macha do mężczyzny, ale on wydaje się w ogóle nie zwracać na nią uwagi.
Inni widzowie też próbują go przywołać, ale sprzedawca słodyczy ogląda reklamy i wcale nie jest zainteresowany sprzedawaniem czegokolwiek.
- Ten chyba długo tu nie popracuje - szepcze poirytowana Maja do Lassego. - Ale może powodzi mu się równie dobrze jak pozostałym pracownikom kina i właściwie nie musi pracować.
- Ciii - mówi Lasse. - Zaczyna się film.
więcej już tylko w książce...